Koszmarne domki w Zakopanem

Razem z grupą przyjaciół już na początku roku szkolnego planowaliśmy wypad w Tatry. Co prawda, nasi rodzice nie chcieli ans puszczać nigdzie daleko na Sylwestra i ostatecznie spędziliśmy go na imprezie u koleżanki, ale pomysł wyjazdy z nami pozostał i postanowiliśmy wyjechać na ferie do Zakopanego. Każdy zajął się czymś innym.

Noclegi – jak szukać?

Mateusz zajął się szukaniem noclegu, Maciej szukał najtańszego środka transportu, Monika zajęła się ogarnięciem najbliższych sklepów spożywczych i restauracji, a ja byłam odpowiedzialna za rozrywki, czyli ciekawe miejsce, które możemy odwiedzić. Zgodnie stwierdziliśmy, że domki w Zakopanem są najlepszym rozwiązaniem. Nie znaliśmy tamtejszej okolicy, więc nie chcieliśmy aby nasze noclegi  były gdzieś daleko, skąd ciężko będzie dojechać nam do centrum. Wybraliśmy domki drewniane, bo stwierdziliśmy, że u siebie nienoclegi mielibyśmy możliwości nocowania w takich domkach, do których pojedziemy pociągiem, bo był on tańszy niż autobus, a żadne z nas nie miało jeszcze prawa jazdy. Po przyjeździe rozpakowaliśmy się i nie zauważyliśmy niczego podejrzanego. Domek był jaki był, ładnie urządzony, wszystkie sprzęty w nim były, więc od razu wyszliśmy na miasto zobaczyć okolicę. Zrobiliśmy po drodze jeszcze zakupy, by rano nie musieć zaczynać dnia od wycieczki do piekarni po świeże pieczywo. Zostawiliśmy zakupy i wybraliśmy się jeszcze na godzinkę na stoki znaleźć wypożyczalnię sprzętu, sprawdzić ceny biletów i godziny otwarcia, tak byśmy mogli od razu następnego dnia iść prosto na narty. Minęliśmy na powrocie znajome domki i weszliśmy do swojego. Nie było w nim strasznie zimno, ale każdy z nas musiał siedzieć w swetrze i ani myślał go zdejmować. Podkręciliśmy ogrzewanie, ale to niewiele dało. W końcu chłopcy znaleźli przyczynę problemu. Nasz domek góralski był nieszczelny! Przez okna wiało tak, że nie było możliwości, by ktoś siedział sobie na kanapie. Drzwi wejściowe nie były lepsze. Wiatr aż świszczał! Spaliśmy pod kołdrami w swetrach i dresach, tka było nam zimno. Nasze wymarzone domki w górach okazały się niewypałem. Na szczęście nikt się nie przeziębił, ale następnym razem znajdziemy sobie murowany pensjonat.