W końcu udało mi się znaleźć jakąś pracę. Mój sklep, w którym pracuję to markowa odzież używana. Cieszę się, bo przynajmniej nie siedzę w domu, i mogę sobie coś zarobić. Ta odzież używana z Anglii jest na prawdę bardzo fajna. W wolnych chwilach sama sobie coś wybieram. Nie muszę chodzić po sklepach, wszystko mam pod ręką. Taka tania odzież używana spadła mi jak z nieba.
Markową odzież używaną kupował miły mężczyzna
Nie lubię daleko chodzić, a tu mam czas, by wszystko sobie na spokojnie przeglądać. Czasami odwiedzają mnie mężczyźni. Mamy dział o nazwie: tania markowa odzież używana, więc chętnie do nas zaglądają. Często zagadują mnie i pytają o porady. A jeden z nich to już w ogóle coś często zaczął mnie odwiedzać. Nie narzekam, bo jest bardzo przystojny, i na oko gdzieś w moim wieku. Zawsze ładnie się ubiera, i wybiera fajne rzeczy w sklepie, więc wnioskuję po tym, że ma całkiem niezły gust. Rozmawiamy o różnych rzeczach, gdy akurat nie ma innych klientów, i muszę stwierdzić, że jest też całkiem sympatyczny. No po prostu ideał, nie dość, że przystojny, to jeszcze ma coś ciekawego do powiedzenia, i nie zanudza. Przyznam, że miałam nadzieję, na bliższą znajomość. Przychodził do mnie coraz częściej, i byłam bardzo roztargniona. Gdy ktoś mnie o coś pytał w sklepie, to długo musiałam się zastanawiać o co chodzi. Myślałam tylko o moim amancie, i czy dzisiaj też przyjdzie mnie odwiedzić. Szefowa zauważyła moje rozkojarzenie, i ostrzegła mnie, że muszę uważać, bo nie podoba jej się to, że nie umiem dobrze doradzić klientom. Przeprosiłam, i głupio mi się zrobiło, i od tej pory bardziej przykładałam się do pracy. Mój amant znów przyszedł następnego dnia. Zapytał, co robię po pracy.
Ucieszyłam się, bo miałam nadzieję, że zaproponuje mi jakieś spotkanie. Tak też się stało, zaprosił mnie do kina. Mówił, że grają coś fajnego, i nie chce iść sam, a ma dwa bilety. Zgodziłam się z wielką chęcią. Wyszykowałam się ładnie, wyperfumowałam, zrobiłam niesamowity makijaż. Mam nadzieję, że zrobię na nim wrażenie, i już nie mogę się doczekać naszego spotkania.