Dom w którym mieszkałam miał bardzo wielu właścicieli. Tak na prawdę powstał około trzystu lat temu. Co jakiś czas wymagał jednak remontu i wraz z rodziną wkładaliśmy wiele pracy aby przywrócić jego dawną świetność. Podczas jednego z takich remontów zdejmowaliśmy tynki.
Udałam się ze starymi listami do tłumacza
Wtedy okazało się, że w ścianie na poddaszu jest jakaś luka. Gdy wzięłam rękę aby wyjąć zawartość okazało się, że jest tam coś schowane. Po wyciągnięciu zauważyłam trzy listy i złote monety. Stwierdziłam, że znalezisko musi być bardzo stare i koniecznie chciałam dowiedzieć się co to jest. Okazało się, że listy są napisane w języku niemieckim. Wiedziałam, że muszę je koniecznie przeczytać. W tym celu udałam się do znakomitego tłumacza w moim mieście. Człowiek ten miał spore doświadczenie i wiedziałam, że mogę na nim polegać. Gdy zobaczył moje znalezisko od razu przystąpił do zadania. Okazało się, że jest również fanatykiem historii i był zafascynowany tym co przyniosłam. Agencja tłumaczeń jeszcze tego samego dnia kazała mi się zgłosić po materiał. Po przetłumaczeniu na nasz język dowiedzieliśmy się, że napisał je niemiecki oficer do oddziału, który miał tam stacjonować. Wtedy wiedziałam, że swoje znalezisko muszę oddać do muzeum. Agencja tłumaczeń z którą współpracowałam stwierdziła, że znają odpowiedniego człowieka i warto udać się prosto do niego. Tak trafiłam na profesora historii, który nawiązał kontakt z muzeum II wojny światowej w naszym mieście i przekazał zabytek. Wszyscy byliśmy podekscytowani tą historią.
Jednak nic by się nie udało bez znakomitego tłumacza. On zaangażował w prace całą agencję. Listy nie były do końca wyraźne, a znakomity fachowiec zrobił to w taki sposób aby niczego nie uszkodzić. Byłam bardzo zadowolona z tego jak wykonał swoje zadanie.